Kuchnia tajska klasyfikuje się w pierwszej trójce moich ulubionych, zaraz obok polskiej i indyjskiej. Smakowanie lokalnego jedzenia jest bardzo istotnym elementem podróży, lokalnego oznacza z przydrożnych bud, stoisk, wszystkiego co jest jak najmniej przygotowane dla turystów!
Pierwszym z azjatyckich krajów, w którym się zatrzymaliśmy podczas naszej trzy tygodniowej wyprawy była Tajlandia. Dolecieliśmy do Bangkoku późnym wieczorem, zanim wyszliśmy z lotniska, znaleźliśmy metro i drogę do hotelu byłam już okropnie głodna:) Skusiłam się więc na pierożki sprzedawane zaraz obok wyjścia z metra, były pyszne!!

Spacerując ulicami Bangkoku można znaleźć mnóstwo rożnego rodzaju jedzenia podawanego na ulicy, całe życie toczy się tutaj na ulicy co robi piorunujące wrażenie, szczególnie na początku. Szczytem wygody jest znalezienie stoiska z kilkoma krzesłami obok. Dodatkowo z racji na ciepły klimat musimy się liczyć z biegającymi wokoło szczurami, kotami i rożnego rodzaju, nie najmniejszymi owadami. Mnie to nie odstrasza, lokalnie to lokalnie:)


Decydując się na jedzenie w takich miejscach trzeba się liczyć ze spojrzeniami lokalnych mieszkańców, nie są oni przyzwyczajeni do białych twarzy jedzących na ulicy a nie drogich restauracjach typowo dla nich przygotowanych. Plusem jedzenia w przydrożnych barach jest to, że takie dania są bardzo tanie.
Kuchnia tajska to istne połączenie smaków, jedno danie jest jednocześnie słodkie, ostre i słone. Głównymi składnikami używanymi w tej kuchni jest trawa cytrynowa, mleko kokosowe, papryczki chili, galangal (tajski imbir), sos rybny, liście limonki. Tak naprawdę to one nadają daniom tak wyjątkowy smak.

Wiele dań kuchni tajskiej oparte jest na curry, ale nie mam tu na myśli pomarańczowej przyprawy, która jest dostępna w Polsce. Chodzi tu o pastę zrobioną z mieszanki przypraw, która w zależności od użytego koloru papryczki może być zielona, czerwona lub pomarańczowa.
Dania z curry traktowane są jako zupy lub dania główne podawane z ryżem. Najczęściej podawane są z różnymi warzywami i kurczakiem. Mój przepis na red curry znajdziecie tutaj.

Jednym z najpopularniejszych i moim ulubionym daniem kuchni tajskiej jest Pad thai – jest to smażony w woku makaron ryżowy z krewetkami, kurczakiem, kiełkami fasoli, tofu i roztrzepanym jajkiem posypany pokruszonymi orzeszkami ziemnymi.

Kolejnym bardzo popularnym daniem jest Tom Yam, bardzo ostra zupa o smaku pomidorów z krewetkami i rybą. Do jej przygotowania używa się pomidorów, grzybów, cebuli, trawy cytrynowej, galangi, limonki, sosu rybnego, krewetek. W łagodniejszej wersji dodawane jest rownież mleko kokosowe.
Typowym tajskim deserem jest ryż gotowany w mleku kokosowym z cynamonem i kardamonem podawany ze świeżym mango. To jak ten owoc cudowanie smakuje tam na miejscu wymaga osobnego wpisu:))

Charakterystyczne są też naleśniki z bardzo cienkiego ciasta z masą bananową z dodatkiem roztrzepanego jajka w środku, polane skondensowanym mlekiem. Super słodkie 🙂
Topowym daniem kuchni tajskiej jest Tom Ka Gai czyli zupa oparta na mleku kokosowym z duża ilością trawy cytrynowej, limonki, galangalu, kiełków, papryczek chili, grzybów, koriandru, czasem też innych warzyw. Z dodatkiem krewetek lub kurczaka. Smakuje cudownie!!!!

Tak zapamiętana została przeze mnie kuchnia tajska. Wszystko bardzo mi smakowało i wielokrotnie próbuje odtworzyć te smaki w domu, z coraz lepszym efektem 🙂
18 września 2015 @ 17:30
Uwielbiam tajską kuchnię!! W Tajlandii jeszcze nie byłam, ale już w kilku restauracjach a i owszem i zawsze jest wybornie… rzeczywiście ta mieszanka smaków (połączenie ostrego ze słodkim i słonym) jest nie do opisania. Te potrawy mają niesamowitą paletę smaków w jednym kęsie. Red curry i pad thai to moje ulubione dania 🙂 ciekawie brzmi wszystko, o czym napisałaś (ta zupa z krewetkami… muszę jej spróbować).
Marzy mi się pojechać do Tajlandii i zjeść ichniejszego jedzenia, z tych budek i straganów 🙂
P.S. indyjskie też uwielbiam!
18 września 2015 @ 19:47
To jak ja! Red curry i pad thai mogłabym jeść dzień w dzień, może jeszcze z zupą grzybową i cormą na zmianę 😛 Dla mnie już niewiele poza tym mogłoby istnieć:)