Sierociniec dla słoni Pinnawala na Sri Lance to dość kontrowersyjne miejsce. Oskarżane jest o złe traktowanie i wykorzystywanie zwierzaków. Mimo to nadal jest jednym z popularniejszych miejsc odwiedzanych na Cejlonie. Zobacz czy warto zobaczyć to miejsce.
Przygotowując się do podróży w każdym przewodniku, blogu czy poradniku trafiłam na informację o najsłynniejszym sierocińcu dla słoni na Sri Lance – Pinnawala Elephant Orphanage. Opinie były bardzo skrajne. Jedni chwalili to miejsce za to, iż w czasach kiedy słonie nie mają już dzikich terenów do życia na wolności tutaj mogą spokojnie dożyć starości, że dba się o porzucone słoniątka, inni twierdzili, że zwierzęta są wykorzystywane i zaniedbywane. Moim zdaniem prawda leży po środku.
Od samego początku planowałam odwiedzić sierociniec dla słoni na Sri Lance. W końcu Cejlon słynie właśnie z tych zwierzaków! Widzieliśmy je już wcześniej podczas safari w parku Udawalawe, ale Pinnawala wydawała mi się miejscem gdzie będę mogła mieć z nimi bliższy kontakt.
Jak wygląda życie w sierocińcu Pinnawala?

Sierociniec otwierany jest o 8.30, zwierzęta są karmione owocami, bambusami i mlekiem, następnie wyprowadzane nad rzekę, gdzie spędzają około godziny. Po tym czasie wracają do sierocińca, następuje ponowne karmienie, spacer nad rzekę, powrót i kolejne jedzenie. Tak mija ich każdy dzień. Co ciekawe bilet wstępu dla obcokrajowców jest 10 razy droższy niż dla lokalnych. Taka cejlońska tradycja.



Największe wrażenie i przyjemność z obserwowania słoni dostarczyła mi ich kąpiel nad rzeką. Zwierzęta mogły swobodnie spacerować, bawić się, chlapać się wodą. To właśnie tam spędziłam większość czasu siedząc na brzegu rzeki i przyglądając się kilkutonowym zwierzakom korzystającym z wodnych kąpieli. Film z tego miejsca możecie zobaczyć tutaj. Odwiedziny w samym budynku sierocińca gdzie słonie poprzypinane były łańcuchami i trzymane w boksach jeden obok drugiego wspominam już zdecydowanie gorzej. Opcja zwiedzania sierocińca od wewnątrz tak naprawdę mogłaby dla mnie nie istnieć. Na szczęście w sierocińcu nie zauważyłam złego traktowania zwierząt, o którym wcześniej czytałam, nie ma także możliwości przejażdżki na słoniu (tutaj przeczytasz więcej).
To na co chcę Was uczulić to to, abyście zwrócili uwagę czy napewno trafiliście do Pinnawala, a nie do jednego z lokalnych biznesów, które powstały wokół sierocińca aby zarabiać na jego sławie. Tam słonie nie są traktowane dobrze.