Jedzenie w Bangkoku jest niesamowite! Moje kubki smakowe dopieszczane były na każdym rogu! Słodkie mango, ostre curry, chrupiące pająki czy kokosowe zupy… W tym mieście jedzenie jest wszędzie, a jego różnorodność zachwyca. Uwaga! Dużo zdjęć, aż ślinka pocieknie!
Po Bangkoku spacerowaliśmy od rana do późnej nocy, co chwila próbując czegoś do jedzenia. Wierzcie mi, nie da się przejść obojętnie obok takiej ilości smakołyków! Ulice pełne są wózków z jedzeniem, które kuszą zapachami, kolorami i egzotycznymi składnikami. Ja chciałam spróbować wszystkiego!
W Bangkoku życie toczy się na ulicy, tutaj ludzie odpoczywają, rozmawiają, bawią się, pracują i jedzą. Dużo jedzą. Maleńkie budki z jedzeniem można spotkać wszędzie. W jednej najdziemy pyszne placuszki z bananami i jajkiem, obok przygotowywane są pyszne pad thai’e, a jeszcze dalej różnego rodzaju, aromatyczne i piekielnie ostre zupy. Jest w czym wybierać!
Zazwyczaj jedzenie dostaje się w papierowych pojemnikach, zjesz, wyrzucasz, idziesz dalej. Czasem trafią się miejsca, gdzie wokoło wózka, na którym przygotowywane jest jedzenie, stoi kilka plastikowych krzeseł i stolików. Jak przystało na uliczne knajpki, miejsce te nie grzeszą czystością. Polecam uważać na nogi. Dlaczego? Zerknij na ten film!
W takich ulicznych knajpach zazwyczaj dostaniemy zupę, w której pływać będą imbir, trawa cytrynowa, galangal, pomidory, papryczki chilli, lokalne grzyby i kawałki kurczaka (oczywiście z kośćmi w imię zasady, że nic nie może się zmarnować), curry z ryżem i obowiązkowym jajkiem sadzonym na wierzchu, pieczone skrzydełka z kurczaka, szaszłyki ze wszystkiego (na patykach królują owoce morza – pieczone ośmiorniczki są pycha!) i wiele, wiele podobnych…
Po takim jedzeniu pora na deser! Wybierać możemy w setkach różnych owoców, których nazw nie byłam w stanie zapamiętać, moich ukochanym mango z ryżem gotowanym na mleku kokosowym (mniam) czy naleśniku z bardzo cienkiego ciasta z bananem i roztrzepanym jajkiem w środku.
Pragnienie cudownie ugaszą świeżo wyciskane soki z owoców lub woda z młodego kokosa. Smakują wyśmienicie!
Więcej o kuchni tajskiej przeczytacie tutaj.
20 sierpnia 2017 @ 09:31
uwielbiam azjatyckie potrawy…stram się ich dobre wersje jeść w Polsce…a Bankok i stołowanie się na lokalnych ulicach marzenie na liście muuuusoooowoooo
20 czerwca 2016 @ 11:51
Tajlandzkie jedzenie to dla mnie największe rozczarowanie. Jedynie owoce i wszelkie potrawy na słodko mnie nie zawiodły. Chiny pod względem kulinarnym wymiatają.
12 stycznia 2016 @ 22:14
Czy na Khao San Rd też można jeść takie smakołyki w dobrej cenie?
13 stycznia 2016 @ 13:15
Całe centrum Bangkoku jest pełne stoisk z jedzeniem, więc zdecydowanie tak!
19 września 2016 @ 20:03
Oczywiście, że na Khao san jest drożej i turystycznie, większość z tych stoisk nijak się ma do prawdziwego street foodu.Poza tym khaosan to nie centrum:)
22 listopada 2015 @ 10:45
Chrupiące pająki- serio!? 🙂 Mogłabyś mi tak w przybliżeniu napisać ile kosztuje jedzenie na mieście/ obiad w Bangkoku?
22 listopada 2015 @ 12:03
Serio! Jeżeli jesz z budek na ulicy, takich jakie są opisane w poście, a nie w restauracjach to koszt jednego dania nie przekracza 10 zł. W restauracjach pomnóż cenę x3, co najmniej.
18 listopada 2015 @ 15:01
Przypomniałaś mi jakie to było dobre! Tajlandia to moim zdaniem najlepsze miejsce na street food (jakie póki co odkryłam). Green curry czy sok z granata to smaki, dla których warto tam wracać.
I te zdjęcia… 🙂
Pozdrawiam.
18 listopada 2015 @ 15:03
Zgadzam się! W żadnym innym miejscu nie jadłam tylu wspaniałości 🙂