Sęp afrykański nie jest moim ulubionym zwierzakiem, co więcej te ogromne ptaki z łysymi głowami raczej odstraszają niż przyciągają. Zwierzęta te zasługują jednak aby o nich wspomnieć, Afryka bez nich zostałaby zniszczona przez choroby. Uwaga, mocne zdjęcia.
Sępy należą do nielicznych zwierząt, które żywią się padliną. Wiecie, że ich kwas żołądkowy jest tak mocny, że mógłby rozpuścić nawet metal? Dlatego kilku czy kilkunastodniowe rozkładające się zwłoki nie są dla nich trujące. Sęp afrykański bez problemu może zjeść zepsute mięso, co więcej nie jest w stanie zjeść innego – ptaki te nie są drapieżnikami. Sępy nie potrafią zaatakować swojej ofiary, są za to świetnymi obserwatorami i kiedy już wypatrzą słabe zwierzę latają nad nim i obserwują tak długo, aż umrze … i będą mogły go zjeść.
Bardzo ważne jest to, że sępy zjadając padlinę oczyszczają środowisko. Wobraźcie sobie zepsute mięso czy martwe zwierzę, które rozkłada się w gorącym słońcu Afryki. Taka padlina to siedlisko ogromnej ilości bakterii, które przy bardzo niskim poziomie higieny w Afryce, gdyby nie zostały zjedzone powodowałyby mnóstwo chorób.
Te zwierzęta mimo swojego nieprzyjemnego wyglądu są Afryce bardzo potrzebne. W Gambii widziałam je wszędzie. Na plaży, przy drodze. Zwłaszcza tam gdzie jest spokojnie i wokoło nie ma większych skupisk ludzi. Wystarczyło wyjechać z Senegambii, aby zobaczyć je siedzące wysoko na suchych gałęziach baobabu lub latające i patrolujące teren.
Podobno w Gambii jest specjalne miejsce, w które można pojechać i odpłatnie oglądnąć karmienie sępów. Szczegółów nie znam, bo szczerze mówiąc taką atrakcją zainteresowana nie byłam. Podczas pierwszego pobytu w Gambii sępy miałam okazję oglądać zaraz przy hotelu. To była dość spokojna okolica, więc co rano żerowały tam i wypatrywały martwych ryb wyrzuconych z oceanu. Tym razem najwięcej spotkałam ich na dzikich plażach w okolicach Paradise Beach oraz w trakcie wyprawy do Janjanbureh (tam, gdzie obserwowaliśmy hipopotamy). Jak Wam się podobają sępy afrykańskie?